Poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Niby nic a cieszy :D
Jakieś 2 tygodnie temu zaspamowałem firmy rowerowe, że chce dostac plakat :D
O dziwo dostałem przesyłke od ghosta (przesyłka za 6euro płatne z ich strony).
Paczka zawierała:




Co lepsze dostałem potwierdzenie nagrody - 25 dolarów. Razem z tym co mam na pp starczy na sigme pc-15.
Good Day :)
O dziwo dostałem przesyłke od ghosta (przesyłka za 6euro płatne z ich strony).
Paczka zawierała:




Co lepsze dostałem potwierdzenie nagrody - 25 dolarów. Razem z tym co mam na pp starczy na sigme pc-15.
Good Day :)
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 sierpnia 2010
I to jest to
Miał byc maraton w hermanowie... niestety wystąpiły problemy typu 55 złotych za wlot ;]
Zaczynając od początku. Pomysł startu zrodził się w czwartek wieczorem. Miałem wątpliwości - głównie skad wziąc opone na tył. Opone załatwiłem dnia następnego koło 13 w drodze do banku. Wracam do domku a tu patrze, że spóźniłem się 1.30 godziny na regulaminowy zapis. Załamałem się, a dzień nie był już dobry :) Istny piątek trzynastego o godzine 13 :D
No nic jakoś trzeba sie wyluzowac :) Umówiłem się z mateuszem na wpn. Takiej świeżości dawno nie miałem (ostani raz byłem na rowerze 1wszego). Po drodze pokazuje komuś cześc. Ten ktoś to był szcz :) Zdziwiłem się. Najlepsze, że zaraz za nim z kierunku z którego jechałem nadjechał paweł. Było nas 3, jedziemy dalej. Zaraz powinniśmy zobaczyc brata pawła. Międzyczasie, przy zjeździe do Rogalinka zachęcam chłopaków do szybszej jazdy. No wiadomo było z górki :D
Szczesio wystrzelił :D na szosie :) walczyłem ale odpuściłem. Tak czy inaczej poszedł rekord prędkości w dniu dzisiejszym.
Młody dojechał w Rogalinku. I tutaj następny hit. Paweł wyprzedza samochód o_O.
W wpnie wjeżdżamy od osowej. Za pierwszym razem zjeżdżamy torem, za 2 wjeżdżamy na glinianki.
Sądziłem, że trasa wokół glinianek będzie lepsza. Przeliczyłem się. Za to zobaczyłem czystą wodą.
Następnie pojechaliśmy kociołkiem do poboru wody pitnej przy senatorium. Dziś kociołek zjechałem bez hamulców :) Mateusz powiedział tylko jedno "napierdalasz z tej górki jak jarzyna". W planach był zjazd przy schodkach. Niestety nie trafiliśmy, a dałbym sobie głowe uciąc, że wiem gdzie jechac. No cóż.
Po wpnie trochę pobłądziliśmy, po czym trafiliśmy nad Góreckie. Przystanek przy wyspie, po czym ruszyliśmy nad singielek nad Jarosławcem.
Z mateuszem rozdzielam się na Grajzerówce. Każdy jedzie w swoją strone. Ja szukam sklepu w którym mógłbym kupic wymarzonego loda. Ta sztuka udaje mi się dopiero w Kórniku.
Zaczynając od początku. Pomysł startu zrodził się w czwartek wieczorem. Miałem wątpliwości - głównie skad wziąc opone na tył. Opone załatwiłem dnia następnego koło 13 w drodze do banku. Wracam do domku a tu patrze, że spóźniłem się 1.30 godziny na regulaminowy zapis. Załamałem się, a dzień nie był już dobry :) Istny piątek trzynastego o godzine 13 :D
No nic jakoś trzeba sie wyluzowac :) Umówiłem się z mateuszem na wpn. Takiej świeżości dawno nie miałem (ostani raz byłem na rowerze 1wszego). Po drodze pokazuje komuś cześc. Ten ktoś to był szcz :) Zdziwiłem się. Najlepsze, że zaraz za nim z kierunku z którego jechałem nadjechał paweł. Było nas 3, jedziemy dalej. Zaraz powinniśmy zobaczyc brata pawła. Międzyczasie, przy zjeździe do Rogalinka zachęcam chłopaków do szybszej jazdy. No wiadomo było z górki :D
Szczesio wystrzelił :D na szosie :) walczyłem ale odpuściłem. Tak czy inaczej poszedł rekord prędkości w dniu dzisiejszym.
Młody dojechał w Rogalinku. I tutaj następny hit. Paweł wyprzedza samochód o_O.
W wpnie wjeżdżamy od osowej. Za pierwszym razem zjeżdżamy torem, za 2 wjeżdżamy na glinianki.
Sądziłem, że trasa wokół glinianek będzie lepsza. Przeliczyłem się. Za to zobaczyłem czystą wodą.
Następnie pojechaliśmy kociołkiem do poboru wody pitnej przy senatorium. Dziś kociołek zjechałem bez hamulców :) Mateusz powiedział tylko jedno "napierdalasz z tej górki jak jarzyna". W planach był zjazd przy schodkach. Niestety nie trafiliśmy, a dałbym sobie głowe uciąc, że wiem gdzie jechac. No cóż.
Po wpnie trochę pobłądziliśmy, po czym trafiliśmy nad Góreckie. Przystanek przy wyspie, po czym ruszyliśmy nad singielek nad Jarosławcem.
Z mateuszem rozdzielam się na Grajzerówce. Każdy jedzie w swoją strone. Ja szukam sklepu w którym mógłbym kupic wymarzonego loda. Ta sztuka udaje mi się dopiero w Kórniku.
- DST 77.91km
- Teren 40.00km
- Czas 03:47
- VAVG 20.59km/h
- VMAX 56.88km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 sierpnia 2010
Części
Corratek po lekkim remoncie (smarowanie itp). Wymieniłem klocki na clarksy. Na razie zwklekam z zamówieniem opony i kluczy.
W tym miesiącu będzie raczej słaby dystans, ponieważ pracuje na nowe części :D
W tym miesiącu będzie raczej słaby dystans, ponieważ pracuje na nowe części :D

- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 sierpnia 2010
Powrót
Pociąg miałem o godzinie 8.20. Wyjazd nastąpił o 7.30. Zdążyłem idealnie na pociąg. W środku poznałem panów konduktorów z ic :D Rower podróżował w badzo dobrych warunkach…
Po dojechaniu do poznania udałem się na Malte, aby zobaczyc jak wygląda Freestyle skuterów wodnych. Oczywiście nic nie zobaczyłem :) Do domu przez Starołękę.
Po dojechaniu do poznania udałem się na Malte, aby zobaczyc jak wygląda Freestyle skuterów wodnych. Oczywiście nic nie zobaczyłem :) Do domu przez Starołękę.

- DST 57.65km
- Czas 02:21
- VAVG 24.53km/h
- VMAX 37.64km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 lipca 2010
Morze # 5
Wycieczka z cyklu przed siebie. Wyruszyłem dosyc późno, gdyż była to już godzina 14. Temperatura odpowiednia, nic tylko pedałowac. W pewnym miejscu zabłądziłem, a żeby wydostać się z tego miejsca musiałem jechać w zbożu… Jakoś się udało i popędziłem dalej. Jazda w tamtych częściach polski różni się głównie tym, że jest jeszcze bardziej płasko :P Co najlepsze znalazłem podjazd. Skad ten podjazd ? Odpowiedz jest prosta – Dolina rzeczna. Ok. 16 byłem w domu, gdzie ostatni raz wykąpałem się w morzu przed jutrzejszym powrotem.
Mapy nie będzie, gdyż nie pamiętam wiosek przez które jechałem.
Mapy nie będzie, gdyż nie pamiętam wiosek przez które jechałem.
- DST 52.81km
- Teren 3.00km
- Czas 02:05
- VAVG 25.35km/h
- VMAX 60.22km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 lipca 2010
Morze # 4
Wycieczka z cyklu trzeba poznać okoliczne miejsca. Tak więc obejrzałem okoliczny las oraz lotnisko na którym znowu padało.
Ponieważ miałem wojowniczy humor, wiec zwróciłem uwagę świętej krowie.
Jechałem sobie jechałem, a ta ni z tego ni z owego wprosiła się na drogę przechodząc ją tip-topami. Oczywiście uślisk opon, oraz słowa Uwaga.... To na świętą krowę nie podziałało i stwierdziła sam Uważaj o_O. Nie miałem ochoty kłócić, wiec pojechałem dalej.
Ponieważ miałem wojowniczy humor, wiec zwróciłem uwagę świętej krowie.
Jechałem sobie jechałem, a ta ni z tego ni z owego wprosiła się na drogę przechodząc ją tip-topami. Oczywiście uślisk opon, oraz słowa Uwaga.... To na świętą krowę nie podziałało i stwierdziła sam Uważaj o_O. Nie miałem ochoty kłócić, wiec pojechałem dalej.
- DST 32.52km
- Teren 2.00km
- Czas 01:29
- VAVG 21.92km/h
- VMAX 44.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 lipca 2010
Morze # 3
Po południu postanowiłem przejechac się gdzieś dalej. Zrobiłem pętle ok. 130 km. Już na samym wyjeździe z miejscowości zaczęło się coś dziac – wypadek. Kierowca zapatrzony w elektrownie wiatrową nie zauważył rowu… w którym skończył swoją wycieczkę. Ja pojechałem dalej tą drogą aż do Koszalina. W Koszalinie chwilę odpocząłem na ławeczce i pojechałem dalej do Tychowa drogą 167. Jechało mi się trochę ciężko – brak mocy, za to widoki wspaniałe. Ruch niewielki, zaś po dordze spotkałem tylko 1 sakwarza.
W Tychowie dłuższa przerwa na 2 drożdżówki, lodzika i picie w puszce. Dalej kierowałem się do Kołobrzegu przez Białogard. Jakieś 500m pociągnął mnie pojazd rolniczy, który niestety skręcił w jakąś boczną drogę.
Trzeba przyznac, że temperatura była idealna do takiego dystansu, a wiatr zbytnio nie utrudniał jazdy.
W Tychowie dłuższa przerwa na 2 drożdżówki, lodzika i picie w puszce. Dalej kierowałem się do Kołobrzegu przez Białogard. Jakieś 500m pociągnął mnie pojazd rolniczy, który niestety skręcił w jakąś boczną drogę.
Trzeba przyznac, że temperatura była idealna do takiego dystansu, a wiatr zbytnio nie utrudniał jazdy.
- DST 132.70km
- Czas 05:32
- VAVG 23.98km/h
- VMAX 45.16km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 lipca 2010
Morze # 2
Pogoda zrobiła się lepsza. To oznaczało tylko jedno – wyjazd :)
Wyjeżdżając z pensjonatu zacząłem obawiać się czy oby nie wrócę mokry. Na szczęście nie padało mimo ogromnej chmury i porywistego wiatru. Z wiatrem dojechałem aż do Sarbinowa. Po nadmorskich miejscowościach nie można jeździć szybko. Jedynie biczkruzer jest jedynym dobrym środkiem lokomocji.
W drodze powrotnej towarzyszył mi mój kolega w morde wind :)
Wyjeżdżając z pensjonatu zacząłem obawiać się czy oby nie wrócę mokry. Na szczęście nie padało mimo ogromnej chmury i porywistego wiatru. Z wiatrem dojechałem aż do Sarbinowa. Po nadmorskich miejscowościach nie można jeździć szybko. Jedynie biczkruzer jest jedynym dobrym środkiem lokomocji.
W drodze powrotnej towarzyszył mi mój kolega w morde wind :)
- DST 40.36km
- Teren 7.00km
- Czas 01:37
- VAVG 24.96km/h
- VMAX 48.86km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 lipca 2010
Morze # 1
Pobudka o 3 rano, o 3.30 wyjazd z domu. Kierunek dworzec PKP Poznań (Pociąg do Kołobrzegu o 5.12). W pewnych momentach sądziłem, że nie zdążę, jednak kilka minut przed piątą dotarłem na miejsce. W kasach kupiłem bilet dla siebie i corrateka. Korrek jechał za 1, natomiast ja za 19,53 :).
Podróż była długa i niewygodna. Dlaczego ? bo w pociągu było full ludzi. Na szczęście miałem ze sobą karimatę na której spędziłem moją podróż. Jedyne czego nie wziąłem to linki do przymocowania roweru (żeby nie latał po wagonie).
Przy wysiadce w Kołobrzegu okazało się, że pada. Chwilę pojeździłem, następnie schowałem się w centrum handlowym, bo nie lubię moknąc. Spędziłem w nim ok. godzinki, następnie udałem się do miejscowości Sianorzęty. Spory kawałek drogi prowadził fantastyczną ścieżką rowerową. Istna autostrada :D Kawałek był nawet poprowadzony plażą. Oczywiście cały czas padał rzęsisty deszcz. Spory kawałek jechał po byłym rosyjskim lotnisku. Kałuże były na całą drogą, a klimat miejsca podobny do Bornego Sulinowa. Jednym słowem szczesiowi by się tam podobało.
Po przyjeździe do pensjonatu byłem cały mokry i brudny, a świeżo nasmarowany napęd wydawał z siebie dziwne dźwięki (woda&piasek=nieszczęście).
Podróż była długa i niewygodna. Dlaczego ? bo w pociągu było full ludzi. Na szczęście miałem ze sobą karimatę na której spędziłem moją podróż. Jedyne czego nie wziąłem to linki do przymocowania roweru (żeby nie latał po wagonie).
Przy wysiadce w Kołobrzegu okazało się, że pada. Chwilę pojeździłem, następnie schowałem się w centrum handlowym, bo nie lubię moknąc. Spędziłem w nim ok. godzinki, następnie udałem się do miejscowości Sianorzęty. Spory kawałek drogi prowadził fantastyczną ścieżką rowerową. Istna autostrada :D Kawałek był nawet poprowadzony plażą. Oczywiście cały czas padał rzęsisty deszcz. Spory kawałek jechał po byłym rosyjskim lotnisku. Kałuże były na całą drogą, a klimat miejsca podobny do Bornego Sulinowa. Jednym słowem szczesiowi by się tam podobało.
Po przyjeździe do pensjonatu byłem cały mokry i brudny, a świeżo nasmarowany napęd wydawał z siebie dziwne dźwięki (woda&piasek=nieszczęście).
- DST 55.46km
- Czas 02:16
- VAVG 24.47km/h
- VMAX 39.37km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 lipca 2010
Doświadczenia nie kupisz :)
Wyjazd z domu późny bo o godzinie 14. Kieruję się do wpnu. Po drodze nic szczególnego mnie nie spotyka oprócz "leśnego ssaka" który chce jakby wejśc mi pod koła. Dziwne zachowanie.... Pod ossową górę podjeżdżam w miejscu które polecił mi kiedyś znajomy. Niby tam ćwiczą siłe. Wg mnie ten podjazd jest jak inne z tą różnicą, że pcha się porządnie pierwszy odcinek, a resztę już mniej. Odwrotnie jest na innych podjazdach
Pod ossową pozjeżdżałem 4 razy. Za pierwszym razem "nową drogą " za 2 i 3 w asfaltem w mosinie zaś za 4 razem torem do dh. Torem też zjechałem chyba 3 razy :) Chyba robie się coraz odważniejszy, bo zjeżdżałem drogami którymi jeszcze miesiąc rower bym sprowadził albo zatrzymał. Na torze robie sobie również krótką przerwę aby zmienic ustawienia siodła które cały czas mnie nękają.
Po ostanim podjeździe kieruje się nad jezioro góreckie. Po drodze rozpędzam zakonnice które po haśle UWAGA LEWA schowała się prawie w krzaki :D Fakt zbliżałem się bardzo szybko (w 1 momencie spojrzałem się na licznik na którym widniała liczba 44).
Przy wjeździe na góreckie zobaczyłem, że ktoś jedzie. Więc się podłączyłem. Panowie byli z Puszczykowa. Przewieźli mnie po wpenie którego nie znałem. Z górek sypali nieźle. Ja nie czułem się pewnie ale trzymałem im koło. Najbardziej się przestraszyłem kiedy przy zjeździe pojawiły mi się nagle schody :D wtf .. chłopaki zapomnieli mi o tym powiedziec :D
Był jeszcze 2 zjazd po polance. Badzo zarośnięty. Przez to miałem 2 ręce oparzone od pokrzyw. Jedziemy spory kawałek rozmawiając. Z terenu wyjeżdżamy w starym Puszczykowie (mieszkał tam jeden z nowo poznałych kolegów).
Spytałem się tylko którędy do szosy :D Jeden z nich odpowiedział ”Kuba cie odprowadzi”. No dobra jedziemy jedziemy i znowu zjazd.. Znowu bez ostrzeżenia :D Zjazd genialny to trzeba przyznac, może go kiedyś namierzę i powrócę.
Samotna podróż do Kórnika.
Pod ossową pozjeżdżałem 4 razy. Za pierwszym razem "nową drogą " za 2 i 3 w asfaltem w mosinie zaś za 4 razem torem do dh. Torem też zjechałem chyba 3 razy :) Chyba robie się coraz odważniejszy, bo zjeżdżałem drogami którymi jeszcze miesiąc rower bym sprowadził albo zatrzymał. Na torze robie sobie również krótką przerwę aby zmienic ustawienia siodła które cały czas mnie nękają.
Po ostanim podjeździe kieruje się nad jezioro góreckie. Po drodze rozpędzam zakonnice które po haśle UWAGA LEWA schowała się prawie w krzaki :D Fakt zbliżałem się bardzo szybko (w 1 momencie spojrzałem się na licznik na którym widniała liczba 44).
Przy wjeździe na góreckie zobaczyłem, że ktoś jedzie. Więc się podłączyłem. Panowie byli z Puszczykowa. Przewieźli mnie po wpenie którego nie znałem. Z górek sypali nieźle. Ja nie czułem się pewnie ale trzymałem im koło. Najbardziej się przestraszyłem kiedy przy zjeździe pojawiły mi się nagle schody :D wtf .. chłopaki zapomnieli mi o tym powiedziec :D
Był jeszcze 2 zjazd po polance. Badzo zarośnięty. Przez to miałem 2 ręce oparzone od pokrzyw. Jedziemy spory kawałek rozmawiając. Z terenu wyjeżdżamy w starym Puszczykowie (mieszkał tam jeden z nowo poznałych kolegów).
Spytałem się tylko którędy do szosy :D Jeden z nich odpowiedział ”Kuba cie odprowadzi”. No dobra jedziemy jedziemy i znowu zjazd.. Znowu bez ostrzeżenia :D Zjazd genialny to trzeba przyznac, może go kiedyś namierzę i powrócę.
Samotna podróż do Kórnika.
- DST 83.03km
- Teren 47.00km
- Czas 03:46
- VAVG 22.04km/h
- VMAX 47.15km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze