Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2010
Dystans całkowity: | 968.06 km (w terenie 226.18 km; 23.36%) |
Czas w ruchu: | 40:33 |
Średnia prędkość: | 23.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.22 km/h |
Suma podjazdów: | 667 m |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 53.78 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
Sobota, 31 lipca 2010
Morze # 5
Wycieczka z cyklu przed siebie. Wyruszyłem dosyc późno, gdyż była to już godzina 14. Temperatura odpowiednia, nic tylko pedałowac. W pewnym miejscu zabłądziłem, a żeby wydostać się z tego miejsca musiałem jechać w zbożu… Jakoś się udało i popędziłem dalej. Jazda w tamtych częściach polski różni się głównie tym, że jest jeszcze bardziej płasko :P Co najlepsze znalazłem podjazd. Skad ten podjazd ? Odpowiedz jest prosta – Dolina rzeczna. Ok. 16 byłem w domu, gdzie ostatni raz wykąpałem się w morzu przed jutrzejszym powrotem.
Mapy nie będzie, gdyż nie pamiętam wiosek przez które jechałem.
Mapy nie będzie, gdyż nie pamiętam wiosek przez które jechałem.
- DST 52.81km
- Teren 3.00km
- Czas 02:05
- VAVG 25.35km/h
- VMAX 60.22km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 lipca 2010
Morze # 4
Wycieczka z cyklu trzeba poznać okoliczne miejsca. Tak więc obejrzałem okoliczny las oraz lotnisko na którym znowu padało.
Ponieważ miałem wojowniczy humor, wiec zwróciłem uwagę świętej krowie.
Jechałem sobie jechałem, a ta ni z tego ni z owego wprosiła się na drogę przechodząc ją tip-topami. Oczywiście uślisk opon, oraz słowa Uwaga.... To na świętą krowę nie podziałało i stwierdziła sam Uważaj o_O. Nie miałem ochoty kłócić, wiec pojechałem dalej.
Ponieważ miałem wojowniczy humor, wiec zwróciłem uwagę świętej krowie.
Jechałem sobie jechałem, a ta ni z tego ni z owego wprosiła się na drogę przechodząc ją tip-topami. Oczywiście uślisk opon, oraz słowa Uwaga.... To na świętą krowę nie podziałało i stwierdziła sam Uważaj o_O. Nie miałem ochoty kłócić, wiec pojechałem dalej.
- DST 32.52km
- Teren 2.00km
- Czas 01:29
- VAVG 21.92km/h
- VMAX 44.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 lipca 2010
Morze # 3
Po południu postanowiłem przejechac się gdzieś dalej. Zrobiłem pętle ok. 130 km. Już na samym wyjeździe z miejscowości zaczęło się coś dziac – wypadek. Kierowca zapatrzony w elektrownie wiatrową nie zauważył rowu… w którym skończył swoją wycieczkę. Ja pojechałem dalej tą drogą aż do Koszalina. W Koszalinie chwilę odpocząłem na ławeczce i pojechałem dalej do Tychowa drogą 167. Jechało mi się trochę ciężko – brak mocy, za to widoki wspaniałe. Ruch niewielki, zaś po dordze spotkałem tylko 1 sakwarza.
W Tychowie dłuższa przerwa na 2 drożdżówki, lodzika i picie w puszce. Dalej kierowałem się do Kołobrzegu przez Białogard. Jakieś 500m pociągnął mnie pojazd rolniczy, który niestety skręcił w jakąś boczną drogę.
Trzeba przyznac, że temperatura była idealna do takiego dystansu, a wiatr zbytnio nie utrudniał jazdy.
W Tychowie dłuższa przerwa na 2 drożdżówki, lodzika i picie w puszce. Dalej kierowałem się do Kołobrzegu przez Białogard. Jakieś 500m pociągnął mnie pojazd rolniczy, który niestety skręcił w jakąś boczną drogę.
Trzeba przyznac, że temperatura była idealna do takiego dystansu, a wiatr zbytnio nie utrudniał jazdy.
- DST 132.70km
- Czas 05:32
- VAVG 23.98km/h
- VMAX 45.16km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 lipca 2010
Morze # 2
Pogoda zrobiła się lepsza. To oznaczało tylko jedno – wyjazd :)
Wyjeżdżając z pensjonatu zacząłem obawiać się czy oby nie wrócę mokry. Na szczęście nie padało mimo ogromnej chmury i porywistego wiatru. Z wiatrem dojechałem aż do Sarbinowa. Po nadmorskich miejscowościach nie można jeździć szybko. Jedynie biczkruzer jest jedynym dobrym środkiem lokomocji.
W drodze powrotnej towarzyszył mi mój kolega w morde wind :)
Wyjeżdżając z pensjonatu zacząłem obawiać się czy oby nie wrócę mokry. Na szczęście nie padało mimo ogromnej chmury i porywistego wiatru. Z wiatrem dojechałem aż do Sarbinowa. Po nadmorskich miejscowościach nie można jeździć szybko. Jedynie biczkruzer jest jedynym dobrym środkiem lokomocji.
W drodze powrotnej towarzyszył mi mój kolega w morde wind :)
- DST 40.36km
- Teren 7.00km
- Czas 01:37
- VAVG 24.96km/h
- VMAX 48.86km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 lipca 2010
Morze # 1
Pobudka o 3 rano, o 3.30 wyjazd z domu. Kierunek dworzec PKP Poznań (Pociąg do Kołobrzegu o 5.12). W pewnych momentach sądziłem, że nie zdążę, jednak kilka minut przed piątą dotarłem na miejsce. W kasach kupiłem bilet dla siebie i corrateka. Korrek jechał za 1, natomiast ja za 19,53 :).
Podróż była długa i niewygodna. Dlaczego ? bo w pociągu było full ludzi. Na szczęście miałem ze sobą karimatę na której spędziłem moją podróż. Jedyne czego nie wziąłem to linki do przymocowania roweru (żeby nie latał po wagonie).
Przy wysiadce w Kołobrzegu okazało się, że pada. Chwilę pojeździłem, następnie schowałem się w centrum handlowym, bo nie lubię moknąc. Spędziłem w nim ok. godzinki, następnie udałem się do miejscowości Sianorzęty. Spory kawałek drogi prowadził fantastyczną ścieżką rowerową. Istna autostrada :D Kawałek był nawet poprowadzony plażą. Oczywiście cały czas padał rzęsisty deszcz. Spory kawałek jechał po byłym rosyjskim lotnisku. Kałuże były na całą drogą, a klimat miejsca podobny do Bornego Sulinowa. Jednym słowem szczesiowi by się tam podobało.
Po przyjeździe do pensjonatu byłem cały mokry i brudny, a świeżo nasmarowany napęd wydawał z siebie dziwne dźwięki (woda&piasek=nieszczęście).
Podróż była długa i niewygodna. Dlaczego ? bo w pociągu było full ludzi. Na szczęście miałem ze sobą karimatę na której spędziłem moją podróż. Jedyne czego nie wziąłem to linki do przymocowania roweru (żeby nie latał po wagonie).
Przy wysiadce w Kołobrzegu okazało się, że pada. Chwilę pojeździłem, następnie schowałem się w centrum handlowym, bo nie lubię moknąc. Spędziłem w nim ok. godzinki, następnie udałem się do miejscowości Sianorzęty. Spory kawałek drogi prowadził fantastyczną ścieżką rowerową. Istna autostrada :D Kawałek był nawet poprowadzony plażą. Oczywiście cały czas padał rzęsisty deszcz. Spory kawałek jechał po byłym rosyjskim lotnisku. Kałuże były na całą drogą, a klimat miejsca podobny do Bornego Sulinowa. Jednym słowem szczesiowi by się tam podobało.
Po przyjeździe do pensjonatu byłem cały mokry i brudny, a świeżo nasmarowany napęd wydawał z siebie dziwne dźwięki (woda&piasek=nieszczęście).
- DST 55.46km
- Czas 02:16
- VAVG 24.47km/h
- VMAX 39.37km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 lipca 2010
Doświadczenia nie kupisz :)
Wyjazd z domu późny bo o godzinie 14. Kieruję się do wpnu. Po drodze nic szczególnego mnie nie spotyka oprócz "leśnego ssaka" który chce jakby wejśc mi pod koła. Dziwne zachowanie.... Pod ossową górę podjeżdżam w miejscu które polecił mi kiedyś znajomy. Niby tam ćwiczą siłe. Wg mnie ten podjazd jest jak inne z tą różnicą, że pcha się porządnie pierwszy odcinek, a resztę już mniej. Odwrotnie jest na innych podjazdach
Pod ossową pozjeżdżałem 4 razy. Za pierwszym razem "nową drogą " za 2 i 3 w asfaltem w mosinie zaś za 4 razem torem do dh. Torem też zjechałem chyba 3 razy :) Chyba robie się coraz odważniejszy, bo zjeżdżałem drogami którymi jeszcze miesiąc rower bym sprowadził albo zatrzymał. Na torze robie sobie również krótką przerwę aby zmienic ustawienia siodła które cały czas mnie nękają.
Po ostanim podjeździe kieruje się nad jezioro góreckie. Po drodze rozpędzam zakonnice które po haśle UWAGA LEWA schowała się prawie w krzaki :D Fakt zbliżałem się bardzo szybko (w 1 momencie spojrzałem się na licznik na którym widniała liczba 44).
Przy wjeździe na góreckie zobaczyłem, że ktoś jedzie. Więc się podłączyłem. Panowie byli z Puszczykowa. Przewieźli mnie po wpenie którego nie znałem. Z górek sypali nieźle. Ja nie czułem się pewnie ale trzymałem im koło. Najbardziej się przestraszyłem kiedy przy zjeździe pojawiły mi się nagle schody :D wtf .. chłopaki zapomnieli mi o tym powiedziec :D
Był jeszcze 2 zjazd po polance. Badzo zarośnięty. Przez to miałem 2 ręce oparzone od pokrzyw. Jedziemy spory kawałek rozmawiając. Z terenu wyjeżdżamy w starym Puszczykowie (mieszkał tam jeden z nowo poznałych kolegów).
Spytałem się tylko którędy do szosy :D Jeden z nich odpowiedział ”Kuba cie odprowadzi”. No dobra jedziemy jedziemy i znowu zjazd.. Znowu bez ostrzeżenia :D Zjazd genialny to trzeba przyznac, może go kiedyś namierzę i powrócę.
Samotna podróż do Kórnika.
Pod ossową pozjeżdżałem 4 razy. Za pierwszym razem "nową drogą " za 2 i 3 w asfaltem w mosinie zaś za 4 razem torem do dh. Torem też zjechałem chyba 3 razy :) Chyba robie się coraz odważniejszy, bo zjeżdżałem drogami którymi jeszcze miesiąc rower bym sprowadził albo zatrzymał. Na torze robie sobie również krótką przerwę aby zmienic ustawienia siodła które cały czas mnie nękają.
Po ostanim podjeździe kieruje się nad jezioro góreckie. Po drodze rozpędzam zakonnice które po haśle UWAGA LEWA schowała się prawie w krzaki :D Fakt zbliżałem się bardzo szybko (w 1 momencie spojrzałem się na licznik na którym widniała liczba 44).
Przy wjeździe na góreckie zobaczyłem, że ktoś jedzie. Więc się podłączyłem. Panowie byli z Puszczykowa. Przewieźli mnie po wpenie którego nie znałem. Z górek sypali nieźle. Ja nie czułem się pewnie ale trzymałem im koło. Najbardziej się przestraszyłem kiedy przy zjeździe pojawiły mi się nagle schody :D wtf .. chłopaki zapomnieli mi o tym powiedziec :D
Był jeszcze 2 zjazd po polance. Badzo zarośnięty. Przez to miałem 2 ręce oparzone od pokrzyw. Jedziemy spory kawałek rozmawiając. Z terenu wyjeżdżamy w starym Puszczykowie (mieszkał tam jeden z nowo poznałych kolegów).
Spytałem się tylko którędy do szosy :D Jeden z nich odpowiedział ”Kuba cie odprowadzi”. No dobra jedziemy jedziemy i znowu zjazd.. Znowu bez ostrzeżenia :D Zjazd genialny to trzeba przyznac, może go kiedyś namierzę i powrócę.
Samotna podróż do Kórnika.
- DST 83.03km
- Teren 47.00km
- Czas 03:46
- VAVG 22.04km/h
- VMAX 47.15km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 lipca 2010
Spokojnie to tylko poniedziałek :)
Przez cały dzień miałem jakieś takie złe samopoczucie. Dopiero popołudniowa kawa postawiła mnie na nogi. Wsiadłem na brudny nie umyty rower i pojechałem przed siebie. Zamulałem ostro bez dwóch zdań, ale przez to zauważałem ścieżki na które nigdy w życiu bym nie spojrzał. Kilka z nich wypróbowałem, gdyż sądziłem, że doprowadzą mnie na brzeg odnogi warty. Niestety wszystko w tamtym rejonie jest pilnie strzeżone przez siatkę oraz bramy z kłódkami. Dojechałem, aż do Rogalina i jakoś odżyłem. Stwierdziłem, że pojadę kawałek brzegiem do Rogalinka. Zdziwił mnie fakt iż nic nie śmierdziało. No może miejscami, ale generalnie było ok. Po drodze kilka obalonych drzew oraz podjazd na niezłym piasku. Widziałem, ktoś zjeżał tamtędy od razu wyczaiłem co to za laczki (geax gato) :D Pewnie teraz wszyscy myślą co to za zboczenie :] Ja powiem, że tak to jest jak się chce kupic coś innego na tył kiedy sznurki zaczynają wyłazić.
Do Rogalinka dobiłem jakoś strasznie szybko. W lesie przed Rogalinem skręciłem w drogę która zawsze mnie intrygowała :D No nareszcie wiem gdzie prowadzi. Dalej zrobiłem sobie "moje" kółeczko po parku Rogalinskim i pojechałem do domu przez wsie.
Do Rogalinka dobiłem jakoś strasznie szybko. W lesie przed Rogalinem skręciłem w drogę która zawsze mnie intrygowała :D No nareszcie wiem gdzie prowadzi. Dalej zrobiłem sobie "moje" kółeczko po parku Rogalinskim i pojechałem do domu przez wsie.
- DST 44.79km
- Teren 5.00km
- Czas 01:55
- VAVG 23.37km/h
- VMAX 37.27km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 lipca 2010
Skoda Maraton MTB Gniezno
Pobudka o godzinie 6.50. Sniadanie pakowanie roweru do auta itp. Z ciekawostek: prawie zapomniałem zabrac siodła które zdemontowałem dzień wcześniej.
Po rozgrzewce ustawiłem się pod drzewem z jakimiś chłopakami z podobymi sprzętami. Jednym z nich ukazał się sebekfireman. Rozmawiał sie przyjemnie, a co najważniejsze deszcz nie padał na moją osobę :)
Start opóźniony o ok 15 minut. Z tego co mówiono przez mikrofon zrozumiałem tylko 10 9 8 7 6 5 4 3 2 1 i ruszyli ci z pierwszych rzędów. Wbrew pozorom, start z dalszych odległości był spokojny. Po drodze mijamy ofiary. Po kilkunastu metrach komenda UWAGA !!. Skoda Yeti utknęła w błocie :D
Po prostu katastrofa... Dalej wjeżdżamy w teren i znowu stop. WTFFF!! Ktoś wpakował się na trasę autem... Cała stawka się rozciąga i pędzi. Uczepiam się zawodnika Corrateka za którym jade kawałek (Chciałem urwac się kilkakrotnie ale nie przynosiło to większych rezultatów ). Jedyną niebezpieczną sytuację miałem przy jedynym większym zjeździe (koło poszło w piach i prawie zaliczyłem otb).
Następnie dochodzę jakiś pociąg. Pochłonęło to dużo sił, gdyż nie jechali wolno :) Podczepiłem się i patrze jakiś zawonik Rybczyńskiego oraz koszulki jakiegoś kleju do płytek (dokładnie nie pamiętam, wiem że byli przede mną na starcie ). Jest dobrze, jedzie się kapitalnie. Duży zapas sił.
Maraton przejeżdża przez brzegi jeziora i trafia na feralny odcinek który okazuje się ślepym zaułkiem. Masakra. Doszło mnie wtedy chyba połowa ludzi których chyba 1 widziałem. Pfff Nikt nie wie gdzie jechac. W końcu kibice mówią, gdzie się kierowac no i jest upragniona strzałka.
Końcówka wyścigu. Wjazd na szuterek. Patrze omg. Dziewczyna którą mijałem na początku przy jeziorze... No nie tak nie może byc. No nic jedziemy w jednym pociągu, który niedługo potem się rozpada. Niewasta zostaje, Saxo Bank się urywa, a ja z innym zawodnikiem corrateka pre do przodu. Co dziwne dochodzimy Saxo w końcówce. Corratek urywa mi się na zjeździe (ehh te tarczowe hamulce vs końcówka klocków w moim rowerze). No nic stało się. Samotna końcówka i meta.
37/120 MEGA
14/28 M2
Mimo iż nie jest to jakiś topowy maraton to jestem zadowolony ze swojego wyniku.
Po rozgrzewce ustawiłem się pod drzewem z jakimiś chłopakami z podobymi sprzętami. Jednym z nich ukazał się sebekfireman. Rozmawiał sie przyjemnie, a co najważniejsze deszcz nie padał na moją osobę :)
Start opóźniony o ok 15 minut. Z tego co mówiono przez mikrofon zrozumiałem tylko 10 9 8 7 6 5 4 3 2 1 i ruszyli ci z pierwszych rzędów. Wbrew pozorom, start z dalszych odległości był spokojny. Po drodze mijamy ofiary. Po kilkunastu metrach komenda UWAGA !!. Skoda Yeti utknęła w błocie :D
Po prostu katastrofa... Dalej wjeżdżamy w teren i znowu stop. WTFFF!! Ktoś wpakował się na trasę autem... Cała stawka się rozciąga i pędzi. Uczepiam się zawodnika Corrateka za którym jade kawałek (Chciałem urwac się kilkakrotnie ale nie przynosiło to większych rezultatów ). Jedyną niebezpieczną sytuację miałem przy jedynym większym zjeździe (koło poszło w piach i prawie zaliczyłem otb).
Następnie dochodzę jakiś pociąg. Pochłonęło to dużo sił, gdyż nie jechali wolno :) Podczepiłem się i patrze jakiś zawonik Rybczyńskiego oraz koszulki jakiegoś kleju do płytek (dokładnie nie pamiętam, wiem że byli przede mną na starcie ). Jest dobrze, jedzie się kapitalnie. Duży zapas sił.
Maraton przejeżdża przez brzegi jeziora i trafia na feralny odcinek który okazuje się ślepym zaułkiem. Masakra. Doszło mnie wtedy chyba połowa ludzi których chyba 1 widziałem. Pfff Nikt nie wie gdzie jechac. W końcu kibice mówią, gdzie się kierowac no i jest upragniona strzałka.
Końcówka wyścigu. Wjazd na szuterek. Patrze omg. Dziewczyna którą mijałem na początku przy jeziorze... No nie tak nie może byc. No nic jedziemy w jednym pociągu, który niedługo potem się rozpada. Niewasta zostaje, Saxo Bank się urywa, a ja z innym zawodnikiem corrateka pre do przodu. Co dziwne dochodzimy Saxo w końcówce. Corratek urywa mi się na zjeździe (ehh te tarczowe hamulce vs końcówka klocków w moim rowerze). No nic stało się. Samotna końcówka i meta.
37/120 MEGA
14/28 M2
Mimo iż nie jest to jakiś topowy maraton to jestem zadowolony ze swojego wyniku.
- DST 50.68km
- Teren 50.68km
- Czas 02:01
- VAVG 25.13km/h
- VMAX 52.18km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 667m
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 lipca 2010
Skoda Maraton MTB Gniezno - Rozgrzewka
Pada deszcz itp. Wszyscy kręcą po ulicach a Tomasz jeździ wokół jeziora :)
- DST 9.12km
- Czas 00:32
- VAVG 17.10km/h
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 lipca 2010
Jak w Mrowisku
Dziś wielka impreza na Torze Poznań. Ludzi tyle, że kiedy wracaliśmy do auta (które zaparkowane było ok 8 km od nas) rower trzeba było prowadzic, aby nikogo nie skrzywdzic. W mojej opini organizacja fatalna. Nie było koszy, punktów w których można by było usiąc itp. Ale za to przez moment widziałem sławnego Robera Kubicę. Dziwne wrażenie zobaczyc kogoś sławnego na żywo :D taki jakby sen :)
W sumie na torze spędziliśmy ok 1.5 godziny czasu. Nie było sensu rozkładac się tam na dłużej.
A z ciekawosek:
- Flaga f1 renault 15 złotych
- czapka f1 renault 150 :D w internecie można zdobyc dużo dużo taniej...
Patrząc na jutrzejszą pogodę zastanawiam się, czy w ogóle ruszać dupę do Gniezna. Niezły deszcz, 20 stopni.. hmm Na pewno jechało by się jak po lodzie. Jednak dalej zastanawiam się czy jechać :).
W sumie na torze spędziliśmy ok 1.5 godziny czasu. Nie było sensu rozkładac się tam na dłużej.
A z ciekawosek:
- Flaga f1 renault 15 złotych
- czapka f1 renault 150 :D w internecie można zdobyc dużo dużo taniej...
Patrząc na jutrzejszą pogodę zastanawiam się, czy w ogóle ruszać dupę do Gniezna. Niezły deszcz, 20 stopni.. hmm Na pewno jechało by się jak po lodzie. Jednak dalej zastanawiam się czy jechać :).
- DST 17.28km
- Czas 01:13
- VAVG 14.20km/h
- VMAX 30.41km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze