Niedziela, 15 kwietnia 2012
Powerade Garmin MTB Marathon 2012 - Murowana Goślina
Czas: 02:56:42.4
Pierwszy międzyczas: 00:46:47(32)
Drugi międzyczas: 02:21:16(38)
Meta: 02:56:42.4 (39)
Miejsce open: 39
Miejsce w kat. M2: 26
Strata do 1 miejsca: 00:16:55
Ciężki wyścig. Deszcz zaczął padac już od startu. Start z 2 sektora. Pod górkę lekki ogień do 180. Potem tempo się stabilizuje i jadę z główną grupką aż do 1 singla. I to by było ostanie spotkanie z główna grupką. Żele i batony jem naprzemian co 30min. Żywieniowo cały maraton przejeżdżam wzorowo. Na początku równa jazda, jedzie się świetnie, nogi nie pieką. Jedyne co przeszkadza to deszcz. Jest pare przejazdów przez rzeczki, po nich staje mi sie bardzo zimno. Po zjeździe z 1 odcinka nie zabieram bidona. Sądziłem że bd cierpiał do końca, jednak przypomniałem sobie że Wojtek Wiktor ma tam stac i podawac bidony. W nim była cała moja nadzieja. Po drodze tasujemy się z mistrzami jazdy w grupie z Velonews. Takiego nieogarnięcia dawno nie widziałem... Przy podjeździe na dziewiczą urywają mnie i musze jechac sam swoim tempem. Potem killer podjechałem mniej wiecej do końca, tam odebranie bidonu wybija mnie z rytmu, przez co muszę ostatnie metry podjazdu podbiegac. Tam też mijam rodmana który wyglądał bardzo słabo. Po drodze widzę red Kurka. Zjazdy i podjazdy, zaczynam cierpiec, bardzo... Jest cięzko, noga nie podaje tak jak na początku, gdzie każdy podjazd szedłem na stojąco. Przy ostatnim zjeździe z killera jestem blokowany przez ludzi na fullach którzy niemiłosiernie hamują, wręcz toczą się. Musiałem przecierpiec. Po dziewiczej jazda na pół z zawonikiem Politechniki Wrocławskiej.
Przed przejazdem kolejowym dojeżdża do nas jeszcze jedna grupka. Jestem zajechany. Wypinam sie w niewłaściwej kolejności i tracę pare metrów. Wiecej pozycji nie oddam !
I tak spokojnie patrze z kim bd musiał finishowac. 1 zawodnik wygląda na zajechanego 2 na bardziej zdrowego. Zdrowy nie wytrzymuje i odpala. Ja czekam. Daje do pieca. Piecze i to bardzo, i zostałem porobiony o pół koła... I porobiła mnie wozidupa...
Wyniki są naprawdę dobre. Jestem zadowolony mimo dużej straty do lidera. Dalej gromadzi się wokół mnie grupka znajomych. Nie ogarniam sytuacji. Dochodzę do siebie ide na rozjazd, robi mi sie piekielnie zimno. Cały chodzę. Chowam sie do busa, tam rozgrzewam się i wracam do człowieczeństwa.
Początek trasy Autorem zdjęcia jest Bartek Sufin
Po dziewiczej Autorem zdjęcia jest Bartek Sufin
Pierwszy międzyczas: 00:46:47(32)
Drugi międzyczas: 02:21:16(38)
Meta: 02:56:42.4 (39)
Miejsce open: 39
Miejsce w kat. M2: 26
Strata do 1 miejsca: 00:16:55
Ciężki wyścig. Deszcz zaczął padac już od startu. Start z 2 sektora. Pod górkę lekki ogień do 180. Potem tempo się stabilizuje i jadę z główną grupką aż do 1 singla. I to by było ostanie spotkanie z główna grupką. Żele i batony jem naprzemian co 30min. Żywieniowo cały maraton przejeżdżam wzorowo. Na początku równa jazda, jedzie się świetnie, nogi nie pieką. Jedyne co przeszkadza to deszcz. Jest pare przejazdów przez rzeczki, po nich staje mi sie bardzo zimno. Po zjeździe z 1 odcinka nie zabieram bidona. Sądziłem że bd cierpiał do końca, jednak przypomniałem sobie że Wojtek Wiktor ma tam stac i podawac bidony. W nim była cała moja nadzieja. Po drodze tasujemy się z mistrzami jazdy w grupie z Velonews. Takiego nieogarnięcia dawno nie widziałem... Przy podjeździe na dziewiczą urywają mnie i musze jechac sam swoim tempem. Potem killer podjechałem mniej wiecej do końca, tam odebranie bidonu wybija mnie z rytmu, przez co muszę ostatnie metry podjazdu podbiegac. Tam też mijam rodmana który wyglądał bardzo słabo. Po drodze widzę red Kurka. Zjazdy i podjazdy, zaczynam cierpiec, bardzo... Jest cięzko, noga nie podaje tak jak na początku, gdzie każdy podjazd szedłem na stojąco. Przy ostatnim zjeździe z killera jestem blokowany przez ludzi na fullach którzy niemiłosiernie hamują, wręcz toczą się. Musiałem przecierpiec. Po dziewiczej jazda na pół z zawonikiem Politechniki Wrocławskiej.
Przed przejazdem kolejowym dojeżdża do nas jeszcze jedna grupka. Jestem zajechany. Wypinam sie w niewłaściwej kolejności i tracę pare metrów. Wiecej pozycji nie oddam !
I tak spokojnie patrze z kim bd musiał finishowac. 1 zawodnik wygląda na zajechanego 2 na bardziej zdrowego. Zdrowy nie wytrzymuje i odpala. Ja czekam. Daje do pieca. Piecze i to bardzo, i zostałem porobiony o pół koła... I porobiła mnie wozidupa...
Wyniki są naprawdę dobre. Jestem zadowolony mimo dużej straty do lidera. Dalej gromadzi się wokół mnie grupka znajomych. Nie ogarniam sytuacji. Dochodzę do siebie ide na rozjazd, robi mi sie piekielnie zimno. Cały chodzę. Chowam sie do busa, tam rozgrzewam się i wracam do człowieczeństwa.
Początek trasy Autorem zdjęcia jest Bartek Sufin
Po dziewiczej Autorem zdjęcia jest Bartek Sufin
- DST 72.90km
- Czas 02:56
- VAVG 24.85km/h
- HRmax 194 ( 96%)
- HRavg 174 ( 86%)
- Kalorie 3233kcal
- Sprzęt Specialized stumpjuper 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
No no Młody, szacun!
Zaczynam tęsknić do tych wyścigów kiedy przegrywałem z Tobą na finiszu:) josip - 20:04 wtorek, 17 kwietnia 2012 | linkuj
Zaczynam tęsknić do tych wyścigów kiedy przegrywałem z Tobą na finiszu:) josip - 20:04 wtorek, 17 kwietnia 2012 | linkuj
Wynik powala.A Kurek jakos też mi na Dziewiczej mignął;-)
Jarekdrogbas - 18:32 wtorek, 17 kwietnia 2012 | linkuj
Coś niewesoło wyglądasz na tych zdjęciach ;)
Kurek cię nie poznał? Przecież tak się lubicie :D klosiu - 22:49 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj
Kurek cię nie poznał? Przecież tak się lubicie :D klosiu - 22:49 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj
ładnie pojechane", ciekawe ile mi włoisz na "normalnym" dystansie u Gogola ?! ;-P
gratki ! Rodman - 19:22 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj
gratki ! Rodman - 19:22 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!