VI Leszczyński Maraton Rowerowy na mtb :D
Takiego ognia nigdy nie doświadczyłem.
Na miejsce przyjeżdżamy z jarzynowym. Szykujemy rowery, rozgrzewczka itd. i na miejsca.
Dziwny start :D na mtb jest ogień z dupy od początku a tam spokojnie byle do szosy. Trafiła nam się naprawdę zajebiaszcza grupka. Kilka średnich szosowców, kilku dobrych, dziadek aka jade na przyczepkę, czasowiec, jarzynowy oraz ja maskotka grupy :D
Na początku zmiany idą gładko. Każdy pracuje. Im dalej tym gorzej. Czasowiec prowadzi po zmianach z gościem w stroju crafta. Były 2 krytyczne momenty w których ktoś myślał, że jest dośc mocny, żeby nadążyć w naszym tgv. Prawie straciłem grupkę.
Sam dawałem nawet długie wyjścia przez co zyskałem sobie szacunek. Generalnie nikt nie kwapił się żeby zmienic czasowca więc musiałem pomoc :D
Dużo krzyków nerwów i spajania przez niedociągnięcia. Po dolsku wiedziałem mniej więcej co znaczy szosa i trzymałem się planu - blisko i na kole.
Wszystko zgodnie z planem do 1.30.
Dogoniliśmy większy peleton, który postanowiliśmy przeleciec na szybkości. Ale dostałem lekkie odcięcie. Gubie chłopaków i m.in jarzynowego, sympatycznego pana na cannodale o wadze uwaga 120 kg :D Jest chłopak kasta :D oraz czasowca. Każdą zmianę tego ostatniego przeżywałem bardzo boleśnie - natarzał z niezwykłą siłą do przodu.
Biore żela chwile odopoczywam, w tym czasie swoimi umiejętnościami chwalą się trekingowcy, którzy potem zostali zjedzeni przez moją nogę ;D
Wjeżdżamy na podjazd - 1 na całej trasie. Tam spotykam gościa na fullu z którym podróżuje prawie do mety. Daje mu dłuższe zmiany, oboje pedałujemy lekko bez sił. Nie możemy dojsc większej grupki. Jedziemy jedziemy, ja odwracam się patrze o kur. wtf 5 osob na kole i nawet o tym nie wiedziałem. Puściłem tylko sygnał do fullowca ze zjazd niech oni troche popracują bo ja się zajade do końca(powoli dostawałem skurczów w lewej łydzie). Panowie trochę popracowali. Kawałek dalej dojeżdża grupka z szosowcem z mojej grupy (craftem)). Urywa na finisz. Nie pozostaje dłużny i próbuje dojść. Straszne pieczenie ud. I meta.
Wyniki
Czas 2.24.57
80 open // 514
2 m w m2 kategora inne // 37
Gdyby zaliczyli mnie do szosowców miałbym miejsce w kat m2-19
Garnka nie dostałem bo trzeba było jechać do domku :) w którym wylądowałem przed godziną 15
Za to dzięki bikefunleszno mogę dziś wytrzec ręce nowym ręczniczkiem. Niestety nie pomyślano o mydle...
Najlepsze z tego wszystkiego były mordki szosowców których mijałem :DD
Bardzo fajny wyścig. Wracam za rok na szosie.
Na miejsce przyjeżdżamy z jarzynowym. Szykujemy rowery, rozgrzewczka itd. i na miejsca.
Dziwny start :D na mtb jest ogień z dupy od początku a tam spokojnie byle do szosy. Trafiła nam się naprawdę zajebiaszcza grupka. Kilka średnich szosowców, kilku dobrych, dziadek aka jade na przyczepkę, czasowiec, jarzynowy oraz ja maskotka grupy :D
Na początku zmiany idą gładko. Każdy pracuje. Im dalej tym gorzej. Czasowiec prowadzi po zmianach z gościem w stroju crafta. Były 2 krytyczne momenty w których ktoś myślał, że jest dośc mocny, żeby nadążyć w naszym tgv. Prawie straciłem grupkę.
Sam dawałem nawet długie wyjścia przez co zyskałem sobie szacunek. Generalnie nikt nie kwapił się żeby zmienic czasowca więc musiałem pomoc :D
Dużo krzyków nerwów i spajania przez niedociągnięcia. Po dolsku wiedziałem mniej więcej co znaczy szosa i trzymałem się planu - blisko i na kole.
Wszystko zgodnie z planem do 1.30.
Dogoniliśmy większy peleton, który postanowiliśmy przeleciec na szybkości. Ale dostałem lekkie odcięcie. Gubie chłopaków i m.in jarzynowego, sympatycznego pana na cannodale o wadze uwaga 120 kg :D Jest chłopak kasta :D oraz czasowca. Każdą zmianę tego ostatniego przeżywałem bardzo boleśnie - natarzał z niezwykłą siłą do przodu.
Biore żela chwile odopoczywam, w tym czasie swoimi umiejętnościami chwalą się trekingowcy, którzy potem zostali zjedzeni przez moją nogę ;D
Wjeżdżamy na podjazd - 1 na całej trasie. Tam spotykam gościa na fullu z którym podróżuje prawie do mety. Daje mu dłuższe zmiany, oboje pedałujemy lekko bez sił. Nie możemy dojsc większej grupki. Jedziemy jedziemy, ja odwracam się patrze o kur. wtf 5 osob na kole i nawet o tym nie wiedziałem. Puściłem tylko sygnał do fullowca ze zjazd niech oni troche popracują bo ja się zajade do końca(powoli dostawałem skurczów w lewej łydzie). Panowie trochę popracowali. Kawałek dalej dojeżdża grupka z szosowcem z mojej grupy (craftem)). Urywa na finisz. Nie pozostaje dłużny i próbuje dojść. Straszne pieczenie ud. I meta.
Wyniki
Czas 2.24.57
80 open // 514
2 m w m2 kategora inne // 37
Gdyby zaliczyli mnie do szosowców miałbym miejsce w kat m2-19
Garnka nie dostałem bo trzeba było jechać do domku :) w którym wylądowałem przed godziną 15
Za to dzięki bikefunleszno mogę dziś wytrzec ręce nowym ręczniczkiem. Niestety nie pomyślano o mydle...
Najlepsze z tego wszystkiego były mordki szosowców których mijałem :DD
Bardzo fajny wyścig. Wracam za rok na szosie.
- DST 87.68km
- Czas 02:25
- VAVG 36.28km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 192 ( 95%)
- HRavg 172 ( 85%)
- Kalorie 2238kcal
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Corratec x-vert motion
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
gratuluje ;p chyba na szose się nie przenosisz? ;-)
no właśnie, w Mosinie jedziecie? fronc - 21:00 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj
no właśnie, w Mosinie jedziecie? fronc - 21:00 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj
uuu, topowo Tomaszu:)
2 lata temu w Lesznie na mini wykręciłem średnią 37km/h, czyli za 2 lata widzę cię na mym miejscu:P Zbyhoo - 21:59 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
2 lata temu w Lesznie na mini wykręciłem średnią 37km/h, czyli za 2 lata widzę cię na mym miejscu:P Zbyhoo - 21:59 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
Pięknie :). Na góralu trzeba się natyrać żeby wyrobić taką średnią :).
Ręczniczki super - taka delikatna sugestia "weźcie się umyjcie" ;D, ale za to teraz na wyjazdy na maratony jest rowerowy ręczniczek :))). klosiu - 21:22 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
Ręczniczki super - taka delikatna sugestia "weźcie się umyjcie" ;D, ale za to teraz na wyjazdy na maratony jest rowerowy ręczniczek :))). klosiu - 21:22 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
O ja pierdykam! Nie wiedziałem, że takie średnie można robić na MTB, i to na 90 km. Chociaż w peletonie to na pewno trochę inaczej wygląda... Gratulacje!!
josip - 20:57 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
Dzięki za wspólną jazdę:) W naszym peletonie zyskałeś mega szacunek, ale szkoda, że się rozsypaliśmy, bo mogło być troszkę lepiej, ale i tak jest super!
Jarzyna - 19:49 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!